w trójwymiarze przestrzeni nagle naga na kwadracie łóżka
z podciągniętymi nogami w warstwie słońca usiłowała przespać się z myślą
jajka wyszły na miękko, więc starczyło czasu na zespolenie przeszłości niestarej
poczęte już frazy wieczorne z wczoraj satelicą się dookoła czoła
trzecie oko nie śpi, nie mruga, deszyfruje okoliczności łagodzące dla nietaktów
cyfryzacja archiwum zdarzeń następuje, by niemodne sumienie odbarczyć, odciągnąć
lepką substancję zalegającą dorosłą dekadę
przygryzionych ust po setność, niepotrzebnych majtek, przesuwanych,
zmurszałych ławek, wywleczonych języków, kłujących haftek
pryzmat blaszanych dachów oddaje blask skłębionej głowie,
stępione słońce zachodzi na śniadanie
kora stara nadaje, wszystko działa bez zarzutu